poniedziałek, 6 grudnia 2010

Cisza

Cisza...
Cisza...
Cisza...
Dookoła nie ma nic
Powietrze jest spokojne i jakby zimne
Nikt nie krzyczy nikt nie prosi
Nikogo nie ma
Nic nie istnieje
Nie widzę i nie słyszę
Nie mogę myśleć
Przestaje czuć
Zapadam w sen którego nie będę pamiętał...

Jest pusto
Próbuje się obudzić lecz nie mogę
-Czego chcesz?
-Życia
-Kiedy?
-Już
-Nie teraz!
-Już późno
-Boję się
-Odwaga nie boli
-Ale ja się bardzo boję
-Spójrz mi w oczy
-Ja nie widzę
-Chyba nie wierzysz?
-Jestem sam
-Materialne tak, a duszę masz?
-Posiadam
-Czyli masz sumienie
-Zatraciłem je wiele lat temu
-Nie można tak?!
-Sumienie mnie zjadło
-Ty nie jesteś normalny
-Normalność nie jest miara którą można stosować gdy człowieka nie ma
-Ty jesteś człowiekiem?
-Tak, byłem nim, póki nie została ze mnie sama dusza
-Dusza ciekawy byt który jest niebytem w Twoim przypadku
-A skąd Ty to wiesz?
-Bo ja wiem wszystko
-Jakbyś wiedział nie pytał byś
-Lubię odnajdywać i dlatego je zadaję
-Ty czegoś szukasz, znalazłeś to?
-Poniekąd tak
-Co to jest?
-Wyjście z Twojej chorej duszy
-Kiedy?
-Już

Cisza...
Cisza...
Cisza...
Czuję
Zaczynam widzieć
To czego nie było
Słyszeć ciepłe powietrze
Dotykać istnienia
Cierpienia duszy...